Connect with us

NFL

Zwróciła na to uwagę 🫢

Published

on

Porażka w Paryżu, a teraz taki rewanż. Świątek wyznaje po meczu z Zheng

Czwartkowy mecz Qinwen Zheng z Igą Świątek był ósmym spotkaniem pomiędzy nimi w historii. Polka odniosła siódme zwycięstwo, ale tę jedyną porażkę odniosła w najgorszym możliwym momencie i miejscu – w półfinale turnieju olimpijskiego na kortach Rolanda Garrosa. W wywiadzie dla Canal+ Sport po wygranej nad Chinką w ćwierćfinale Indian Wells nawiązała do przegranej z zeszłego roku.
Iga Świątek zameldowała się po raz czwarty w karierze w półfinale turnieju WTA 1000 w Indian Wells. W ćwierćfinale odprawiła z kwitkiem Qinwen Zheng 6:3, 6:3. Spotkała się z nią pierwszy raz od pamiętnej, bolesnej porażki w półfinale zeszłorocznego turnieju olimpijskiego rozgrywanego na ulubionych przez Polkę kortach Rolanda Garrosa. Poprawiła bilans konfrontacji przeciwko Chince na 7:1, ale ta “jedynka” pozostaje w jej pamięci. Nawiązała do wydarzeń z 1 sierpnia w rozmowie z Klaudią Jans-Ignacik na antenie Canal+ Sport.
Indian Wells: Iga Świątek walczyła z Qinwen Zheng i wiatrem. “Było wymagająco”Prowadząca zastanawiała się, jak chińscy dziennikarze określą Świątek, proponowała określenie “Wielki Mur Chiński”, bo bardzo trudno Zheng jest ją “przejść”. Raszynianka szybko odpowiedziała z uśmiechem. – Po igrzyskach nie powiedziałabym tak, ale cieszę się, że się zrewanżowałam, wyciągnęłam wnioski. Od początku byłam skoncentrowana, starałam się nie wpuszczać mojej przeciwniczki do gry. Zaczęłyśmy się “breakować” (przełamywać – red.), było wietrznie, wymagająco – podsumowała.Na pewno fajnie, że tutaj mieliśmy czas potrenować trochę między meczami. W dni wolne przed meczami zawsze robię jakieś rzeczy pod daną przeciwniczkę, więc na pewno była to różnica w porównaniu do poprzedniego spotkania. Ona ma faktycznie wymagający styl gry. Mało kto tak kręci piłkę na forhendzie jak ona, dobrze to wykorzystuje. Cieszę się, że byłam na to dzisiaj gotowa~ Iga Świątek10 minuta i koniec dyplomacji. Iga Świątek odarta ze złudzeń. “Na litość Boga”Jans-Ignacik przypomniała, że podczas tego meczu kilkukrotnie zmieniały się warunki. Było i symboliczne dla Kalifornii słońce, ale i ciemne chmury z których kropiło, a także dość mocny wiatr. Zapytała wiceliderkę rankingu WTA, który z czynników pogodowych najbardziej przeszkadza w grze. – Dla każdego tenisisty wiatr jest najbardziej wymagający. Dobrze, że tu przynajmniej był w jedną stronę. Są korty, gdzie on robi takie mini tornadka, takie wiry powietrzne. Tutaj zaczęło wiać pod koniec i to było trudne, ale na szczęście się dostosowałam. Grałyśmy czasem auty dosłownie na centymetry, właściwie wydaje mi się, że przez to. Na koniec chciałam być solidna i dokończyć ten mecz, nie popełniając zbyt dużo błędów – zakończyła.

Click to comment

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Copyright © 2024 UKdiscoverer