NFL
Wybory prezydenckie będą nie tylko najważniejszym, ale i najbardziej ekscytującym wydarzeniem politycznym roku 2025

Bój o Belweder. Najważniejsze polityczne wydarzenie przyszłego roku [OPINIA]
Bój o Belweder. Najważniejsze polityczne wydarzenie przyszłego roku [OPINIA]
Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki. Wszystko wskazuje, że to jeden z nich zostanie prezydentem
Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki. Wszystko wskazuje, że to jeden z nich zostanie prezydentem
Źródło zdjęć: © East News | Piotr Hukalo, Łukasz Kalinowski
Marek Migalski
26 grudnia 2024, 15:32
ZAPISZ
UDOSTĘPNIJ
421
Sondaże i doświadczenie przemawiają za zwycięstwem Rafała Trzaskowskiego. Jeśli jednak wyobrazić sobie jakichś ludzi stojących za pół roku do trzeciej nad ranem przed lokalami wyborczymi, to są to zwolennicy PiS, czyli Karola Nawrockiego. Oni pałają żądzą zemsty. Wybory prezydenckie będą nie tylko najważniejszym, ale i najbardziej ekscytującym wydarzeniem politycznym roku 2025 – pisze dla Wirtualnej Polski Marek Migalski.
Wybór najważniejszego wydarzenia politycznego nadchodzącego roku jest oczywisty. Zwłaszcza że po wyborach prezydenckich nastąpi ponad dwuletni okres wyborczej flauty – następna kampania odbędzie się dopiero w 2027 roku.
Nie może zatem dziwić, że już teraz poszczególne ugrupowania robią wszystko, by zachęcić nas do zagłosowania na ich kandydatów. Majowy bój o Belweder jest bowiem dla partii politycznych niezwykle ważny. Przyjrzyjmy się po kolei sytuacji każdej z nich.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zacznijmy od najsłabszego gracza, czyli Lewicy. Wiadomo, że jej kandydatka nie walczy o zwycięstwo, lecz o w miarę przyzwoity wynik. Nie będzie o to łatwo po tym, gdy Koalicja Obywatelska postawiła na Rafała Trzaskowskiego, a nie na Radosława Sikorskiego. Przy tym drugim Magdalena Biejat miałaby jakieś szanse na relatywnie dobry wynik, ale start włodarza stolicy, który ma poglądy liberalno-lewicowe, jest dla niej poważnym problemem.
Już bowiem w pierwszej turze gros elektoratu lewicowego odda głos na Trzaskowskiego jako wyraziciela ich poglądów. Jeśli w dodatku Partia Razem wystawi swojego kandydata, sytuacja Biejat wyglądać będzie fatalnie. Na pocieszenie dla niej można powiedzieć, że poprzeczka jej poprzedników w roli reprezentantów lewicy w elekcji prezydenckiej jest zawieszona bardzo nisko – Robert Biedroń (w 2020 roku) i Magdalena Ogórek (pięć lat wcześniej) uzyskali niewiele więcej niż 2 proc. głosów. Zatem głównym zadaniem Biejat jest niezejście poniżej tego progu, co jest w jej zasięgu. Ale niewiele więcej można się po niej spodziewać.
O inną stawkę gra Szymon Hołownia – chce zapewne co najmniej powtórzyć swój wynik sprzed pięciu laty oraz udowodnić, że Trzecia Droga pozostaje trzecią siłą na rodzimej scenie partyjnej. Nie będzie o to łatwo, bo po pierwsze efekt nowości, tak ważny dla obecnego marszałka w 2020 roku, dawno minął, a po drugie, bo o miejsce na podium chce powalczyć Sławomir Mentzen.
To właśnie między tymi politykami powinna się rozegrać bitwa o to, kto zamelduje się w prezydenckim wyścigu na najniższym stopniu podium. Obaj mają dziś wszelkie powody do tego, by uważać, iż to jeden z nich zajmie trzecie miejsce, ale nikt poważny nie poważy się o prognozę co do tego, jaki będzie ostateczny wynik tego interesującego starcia.
Mordercza bitwa na szczytach
Czas przejść do faworytów. Nadal wydaje się, że największe szanse na zwycięstwo ma Trzaskowski. Po pierwsze tak wskazują wszystkie sondaże. Po drugie, bo jest zaprawiony w bojach i wiadomo, że nie ma trupów w szafie, bo jeśli by je miał, dawno zostałyby wyciągnięte za czasów rządów PiS. Po trzecie, bo Platforma Obywatelska ma najwięcej kasy do wydania. Po czwarte wreszcie, bo to Donald Tusk będzie ustalał agendę polityczną przez najbliższe pół roku.