W Genk Lech zagrał zupełnie inaczej, niż tydzień temu w Poznaniu ➡️

Lech ograł potężnego rywala. I to gdzie! Jest jedno “ale”

Lech pojechał do Belgii tylko po jedno – żeby pokazać, że lanie z pierwszego spotkania było wypadkiem przy pracy. Po kompromitacji 1:5 w Poznaniu nie było już mowy o awansie, ale pozostawało pytanie: czy Kolejorz potrafi zareagować. I odpowiedź przyszła w najlepszy możliwy sposób. W Genk Lech zagrał zupełnie inaczej, wygrał 2:1 i wypracował bezcenne punkty do rankingu.

W pierwszej części rewanżowego spotkania wróciły koszmarne wspomnienia z Poznania. Gospodarze w 31. minucie z łatwością wdarli się w pole karne Lecha i objęli prowadzenie po strzale Junyi Ito, jakby chcieli powtórzyć scenariusz z pierwszego meczu. Tym razem poznaniacy nie pozwolili się stłamsić. Jeszcze przed przerwą wyrównali po dynamicznej akcji prawą stroną Kornela Lismana z 43. minuty i wrócili do gry.

Polecamy: Stało się! Trzy kraje w Europie zostały “białą plamą”

Po zmianie stron zobaczyliśmy Lecha zupełnie innego niż w Poznaniu. Zespół grał wyżej, agresywniej, lepiej organizował pressing i nie dawał rywalom pełnej swobody w rozegraniu. Niespełna dziesięć minut po przerwie piłka po rzucie wolnym Bengtssona wylądowała w siatce i Lech objął prowadzenie. Od tego momentu to goście wyglądali dojrzalej, potrafili utrzymać przewagę i kontrolować wydarzenia na boisku.

Ta wygrana nie odwróciła losów dwumeczu. Lech przegrał tę rywalizację już w Poznaniu, ale w rewanżu widzieliśmy, że piłkarzy Kolejorza stać na znacznie więcej. Lech wygrał w Belgii. Co więcej, dorzucił bezcenne 0,250 pkt do rankingu krajowego UEFA. Jesienią zespół Nielsa Frederiksena zagra w fazie ligowej Ligi Konferencji. W tych samych rozgrywkach na pewno zagra też Raków Częstochowa, który w czwartek ograł Ardę Kyrdżali 2:1. O udział w fazie ligowej wciąż walczy Legia Warszawa i Jagiellonia Białystok