NFL
Tym razem nie udało się Magdalenie Fręch odwrócić losów meczu, mimo obiecującego początku. Warto jednak docenić jej dotarcie do trzeciej rundy US Open. Więcej w komentarzu
To dlatego Fręch tak zagrała z Gauff. Wymowny okrzyk trenera
Magdalena Fręch przegrała z Coco Gauff 3:6, 1:6 w trzeciej rundzie US Open. W czwartym gemie drugiego seta widzieliśmy akcję, która najlepiej oddaje, czego zabrakło naszej tenisistce do zwycięstwa. Cały turniej nowojorski był dla niej jednak udany.
Magdalena Fręch (33. WTA) pokonała Peyton Stearns (54.) 6:7, 6:3, 6:2 i awansowała do trzeciej rundy US Open. W kolejnym spotkaniu zmierzyła się z Coco Gauff, trzecią rakietą świata. To Amerykanka była faworytką meczu, ale nasza tenisistka nie miała nic do stracenia – tym bardziej, że Gauff nie prezentowała się w ostatnich tygodniach aż tak dobrze, jak chociażby w czerwcu, gdy wygrała Roland Garros.
Trener reaguje z trybun
– Wejdź w kort! – taki komunikat usłyszała po kilku minutach od swojego trenera Andrzeja Kobierskiego Magdalena Fręch. Polka grała zbyt statycznie i nawet jeśli utrzymywała się w wymianach to w końcu je przegrywała. Coco Gauff wyglądała lepiej w pierwszych fragmentach tego spotkania aniżeli na starciach pierwszej rundy z Ajlą Tomlajnović oraz drugiej z Donną Vekić, gdy zawodził ją serwis, zaliczała kolejne podwójne błędy serwisowe. W sobotę jej podanie było pewniejsze.
Ten okrzyk od trenera Kobierskiego podziałał na Fręch motywująco. Zaczęła częściej grać na forhend Amerykanki, popisywać się dropszotami z bekhendu (to jej firmowe zagranie). – Dobrze, trzeba wywierać presję na rywalce – podkreślili komentatorzy Eurosportu. Po chwili było już 3:3, bo naciskana Gauff zaczęła częściej mylić się.
Gdy wydawało się, że nasza tenisistka rozpędza się, poukładała swoją grę, kolejne trzy gemy padły łupem faworytki. – Trzeba przeczekać dobre momenty Coco – usłyszeliśmy. Polka starała się być cierpliwa, ale popełniała zbyt wiele błędów, a Amerykanka wyjątkowo dobrze serwowała – w całym pierwszym secie zaliczyła tylko jeden podwójny błąd serwisowy. Tym bardziej szkoda, że Magdalena nie naciskała bardziej jej podania.
Tym razem nie udało się odrobić strat
0:1 w setach, ale akurat w przypadku naszej zawodniczki to jeszcze nic nie musi oznaczać. W ostatnich miesiącach wielokrotnie potrafiła odwrócić losy rywalizacji po nieudanej otwierającej partii. Tak, jakby na początku potrzebowała się dłużej rozgrzać, a na pełne obroty wchodziła dopiero od drugiego seta.