NFL
Trudno w coś takiego uwierzyć👇👇
Smutne, jak ludzie traktują Jandę. To się w głowie nie mieści
Czy naprawdę zasłużyła na to, co dziś ją spotyka? Jedna z najbardziej rozpoznawalnych kobiet polskiej kultury od lat musi mierzyć się z falą hejtu, jakiej trudno nie zauważyć. A przecież to ktoś, kto od pół wieku pracuje dla widzów, często kosztem siebie.
Krystyna Janda jest obecna w polskiej kulturze od niemal pół wieku. To czas, w którym z artystki młodego pokolenia stała się żywą legendą. Od debiutu w Człowieku z marmuru Andrzeja Wajdy w 1976 roku minęło już prawie pięćdziesiąt lat, a jej obecność w przestrzeni publicznej nie tylko nie słabnie, ale nabiera nowych znaczeń.
Ostatnie dwie dekady jej życia to przede wszystkim praca – ciężka, systematyczna, często niewidoczna zza kulis. W 2005 roku założyła Teatr Polonia, a kilka lat później Och-Teatr. Obie warszawskie sceny działają dzięki jej uporowi i konsekwencji, stając się ważnym punktem na mapie stolicy. Dla Jandy to nie tylko miejsca występów, ale projekty życia – przestrzenie, w których można mówić o sprawach ważnych i dawać widzom to, czego często brakuje w kulturze masowej: autentyczność.
Janda wielokrotnie podkreślała, że prowadzenie teatrów to jej najważniejsze zadanie. To właśnie tam inwestuje energię, czas i doświadczenie. Wciąż występuje, reżyseruje, czuwa nad repertuarem, wspiera młodych artystów. Jej dni są wypełnione obowiązkami, a mimo to nie traci zapału. Nie ściga się z modami ani z nowymi nazwiskami. Pozostaje jedną z najważniejszych postaci polskiej sceny, konsekwentnie wykonując swoją pracę z profesjonalizmem i poczuciem odpowiedzialności za teatr oraz publiczność.