NFL
Tragedia w Szaflarach. Zginęła kursantka. Egzaminator przerywa milczenie. Wstrząsające słowa
Szukaj w serwisie…
Szukaj
Fakt Wydarzenia Tragedia w Szaflarach. Zginęła kursantka. Egzaminator przerywa milczenie. Wstrząsające słowa
Tragedia w Szaflarach. Zginęła kursantka. Egzaminator przerywa milczenie. Wstrząsające słowa
Anna Orłowska
Anna Orłowska
Dziennikarz-Redaktor Fakt
Data utworzenia: 3 października 2024, 10:56.
Udostępnij
Ta potworna tragedia poruszyła wiele osób. Podczas egzaminu na prawo jazdy 18-letnia Angelika zginęła na przejeździe kolejowym w Szaflarach. Egzaminator w ostatniej chwili wybiegł z samochodu. Później został skazany za nieumyślne doprowadzenie do wypadku i nieudzielenie pomocy na półtora roku więzienia. Po latach Edward R. przerwał milczenie i w poruszający sposób opowiedział o ostatnich sekundach przed tragedią.
Do wstrząsającej tragedii pod Nowym Targiem doszło 23 sierpnia 2018 r. Angelika R. zdawała egzamin na prawo jazdy. Samochód, którym jechała kursantka i 62-letni egzaminator wjechał na przejazd kolejowy. Samochód zgasł. Edward R. krzyczał do 18-lastolatki, żeby wysiadała. Sam w ostatnich chwili zdążył uciec z auta. Angelika nie zdążyła. Rozpędzony pociąg uderzył w samochód. Angelika z poważnymi obrażeniami trafiła do szpitala. Niestety jej życia nie udało się uratować
Instruktor z Szaflar przerwał po latach milczenie
We wrześniu 2022 r. Sąd Rejonowy w Nowym Targu uznał Edwarda R. za winnego nieumyślnego naruszenia zasad ruchu drogowego i nieudzielenie egzaminowanej nastolatce pomocy. Skazał go na 18 miesięcy więzienia, stwierdzając, że zbyt późno wydał jej polecenie opuszczenia auta oraz nie pomógł jej, a nawet nie podjął próby wyprowadzenia dziewczyny. Zakazał mu również wykonywania przez 5 lat zawodu instruktora i egzaminatora. Sąd drugiej instancji wyrok podtrzymał, a Sąd Najwyższy odrzucił kasację.
Po latach Edward R. przerwał milczenie i opowiedział o tragicznych wydarzeniach. Nie ukrywa, że czuje się skrzywdzony. – Sąd uznał, że widziałem pociąg, a pozwoliłem wjechać, że słyszałem pociąg, a pozwoliłem wjechać. Nie słyszałem, nie widziałem tego pociągu – zapewnia Edward R. (66 l.). – Maszynista używa po raz drugi sygnału dźwiękowego, jak już pojazd wjeżdżał na przejazd. To już było za późno, żebym ja reagował – tłumaczy i dodaje, że widoczność na tym przejeździe była bardzo ograniczona. Zarzuca, że znak drogowy po wypadku został przesunięty, a krzewy zasłaniające widoczność zostały powycinane. Na podstawie stanu przejazdu już po wypadku oceniono widoczność.