NFL
To nie żart. Republikanie z Minnesoty chcą, by tzw. syndrom zaburzeń Trumpa został oficjalnie uznany za zaburzenie psychiczne 👉

Syndrom zaburzeń Trumpa”. Lekarka twierdzi, że to nie żart
To nie żart. Republikanie z Minnesoty chcą, by tzw. syndrom zaburzeń Trumpa (Trump Derangement Syndrome, TDS) został oficjalnie uznany za zaburzenie psychiczne. Jak podaje “Daily Mail”, w parlamencie stanowym trwają prace nad ustawą, która miałaby sklasyfikować TDS jako rzeczywiste schorzenie.
Choć eksperci z dziedziny psychiatrii ostrzegają przed wykorzystywaniem terminologii medycznej do celów politycznych, część lekarzy wspierających projekt uważa, że zjawisko naprawdę istnieje.
— Zespół zaburzeń psychicznych Trumpa to nie tylko żart, to prawdziwe zjawisko psychologiczne — przekonuje dr Carole Lieberman, cytowana przez “Daily Mail”. Jej zdaniem objawy, takie jak “skrajna złość, wrogie zachowanie i przesadne reakcje na wszystko, co związane z Trumpem”, zaburzają codzienne funkcjonowanie i mogą być realnym problemem klinicznym.
Choć eksperci z dziedziny psychiatrii ostrzegają przed wykorzystywaniem terminologii medycznej do celów politycznych, część lekarzy wspierających projekt uważa, że zjawisko naprawdę istnieje.
— Zespół zaburzeń psychicznych Trumpa to nie tylko żart, to prawdziwe zjawisko psychologiczne — przekonuje dr Carole Lieberman, cytowana przez “Daily Mail”. Jej zdaniem objawy, takie jak “skrajna złość, wrogie zachowanie i przesadne reakcje na wszystko, co związane z Trumpem”, zaburzają codzienne funkcjonowanie i mogą być realnym problemem klinicznym.
Dr Holly Ann Schiff, psychiatra z Connecticut, choć podchodzi do tego zagadnienia z wyraźnym dystansem, również zauważa pewne symptomy. — Jest mało prawdopodobne, aby samo wspomnienie nazwiska Trumpa wystarczyło, by ludzie stali się agresywni — twierdzi specjalistka. — Myślę, że to, co ludzie myślą o nim, o jego polityce i administracji, wystarczy, aby sprawić, że staną się agresywni i brutalni — dodaje.
Zjawisko nie jest nowe. Ale teraz może trafić do dokumentów
Sam termin “Trump Derangement Syndrome” nawiązuje do wcześniejszego “syndromu szaleństwa Busha” stworzonego przez konserwatywnego publicystę i psychiatrę Charlesa Krauthammera. To on określił TDS jako “niezdolność do odróżnienia uzasadnionych różnic politycznych od oznak patologii psychicznej”.
Choć termin krąży w debacie publicznej od 2017 r. Republikanie chcą teraz nadać mu formalny status. W przygotowywanym dokumencie wymienia się objawy TDS — od “werbalnych wyrazów silnej wrogości” wobec prezydenta, po “jawne akty agresji i przemocy” wobec jego zwolenników.