NFL
Tak morderca tropił Adama G. Poznaliśmy plan egzekutora z Lubowidzy
Na jaw wychodzą kolejne makabryczne informacje na temat strzelaniny w Lubowidzy. Z ustaleń “Faktu” wynika, że Dawid M. nie tylko śledził swoją byłą partnerkę, ale i kręcił się w okolicy stadniny, w której na co dzień rodzina spędzała czas. Stamtąd wracała, gdy zaatakował ich brutalny morderca.
Konie były prawdziwą miłością pana Adama, bo bez wątpienia do podkuwania koni trzeba mieć serce. Tym właśnie na co dzień zajmował się zamordowany mężczyzna. Współpracował m.in. z ośrodkami jeździeckimi.
Praca w stajni stała się nie tylko jego źródłem utrzymania, ale niemal drugim domem. – Jego partnerka, pani Ania miała u nas od pół roku dwa konie – mówi nam Paweł Wawrzonek, właściciel Ranczo Syberia, kompleksu agroturystycznego położonego w okolicach Łodzi.
Szukaj w serwisie…
Szukaj
Fakt Wydarzenia Tak morderca tropił Adama G. Poznaliśmy plan egzekutora z Lubowidzy
Tak morderca tropił Adama G. Poznaliśmy plan egzekutora z Lubowidzy
Natalia Bet
Natalia Bet
Data utworzenia: 6 października 2024, 5:30.
Udostępnij
Na jaw wychodzą kolejne makabryczne informacje na temat strzelaniny w Lubowidzy. Z ustaleń “Faktu” wynika, że Dawid M. nie tylko śledził swoją byłą partnerkę, ale i kręcił się w okolicy stadniny, w której na co dzień rodzina spędzała czas. Stamtąd wracała, gdy zaatakował ich brutalny morderca.
Konie były prawdziwą miłością pana Adama, a stajnia – drugim domem.10
Zobacz zdjęcia
Konie były prawdziwą miłością pana Adama, a stajnia – drugim domem. Foto: Facebook, Damian Burzykowski / newspix.pl
REKLAMA
Konie były prawdziwą miłością pana Adama, bo bez wątpienia do podkuwania koni trzeba mieć serce. Tym właśnie na co dzień zajmował się zamordowany mężczyzna. Współpracował m.in. z ośrodkami jeździeckimi.
Praca w stajni stała się nie tylko jego źródłem utrzymania, ale niemal drugim domem. – Jego partnerka, pani Ania miała u nas od pół roku dwa konie – mówi nam Paweł Wawrzonek, właściciel Ranczo Syberia, kompleksu agroturystycznego położonego w okolicach Łodzi.
REKLAMA
Para odwiedzała miejsce niemal codziennie, przynajmniej kilka razy w tygodniu. – Pan Adam był bardzo uczynnym człowiekiem i bardzo dużo nam pomagał. Podam taki przykład: w czwartek kupiłem nowego konia do bryczki i tego samego dnia poprosiłem go, aby go zakuł. Już dzień później wysłał mi sms-a, że jest już podkuty – wspomina szef stadniny.
Zabójstwo w Lubowidzy pod Łodzią
Wszystko wskazuje też na to, że morderca pana Adama też odwiedził to miejsce. – Mamy u siebie osoby, które pilnują w nocy stajni. Rano przyjechał do mnie pracownik, mówiąc, że w nocy ktoś kręcił się po okolicy – przyznaje szef rancha. I dodaje, że z dzisiejszej perspektywy wydaje mu się to niepokojące, ponieważ pani Anna i jej partner przyjeżdżali do swoich koni zwykle wieczorami.
Intruz został zauważony dwa tygodnie przed zabójstwem. Jest to tym bardziej przerażające, bo do morderstwa doszło akurat podczas powrotu rodziny ze stadniny koni. Dawid M. musiał też dobrze znać okolicę, ponieważ nieprzypadkowo czekał na swoje ofiary na drodze prowadzącej z Brzezin, czyli wsi, w której znajduje się ośrodek.
Tu czekał na swoje ofiary
Z ustaleń “Faktu” wynika, że już godzinę przed egzekucją pojawił się we wsi Lubowidza. – W pobliżu domu syna zatrzymał się dwa razy. A że droga wychodzi wprost na jego posesję, to nie dało się go nie zauważyć – wyjaśnia nam jeden z mieszkańców miejscowości.
Dawid M. najpierw zepchnął swoim mercedesem z drogi auto swojej byłej partnerki, a potem zaczął strzelać. Wyciągnął broń i kilkakrotnie trafił w jej partnera. Na miejscu znajdował się jego 8-letni syn Jaś oraz jego starsza siostra Wiktoria. Na szczęście dzieciom i ich mamie udało się uciec.