NFL
Szalony mecz Industrii z Kolstad. Ostatnie sekundy zaważyły o zwycięstwie
Szczypiorniści Industrii Kielce zaliczyli drugie wyjazdowe zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Rzutem w ostatnich sekundach Arstem Karalek dał swojej drużynie wygraną 33:32 z Kolstad Handball.
Nie ucichły jeszcze echa wzajemnych oskarżeń po meczu Orlenu Wisły Płock z Industrią Kielce, a obie ekipy już wróciły do rywalizacji na europejskim podwórku. Szczypiorniści z Kielc wybrali się do Norwegii, gdzie czekało na nich wymagające starcie z Kolstad Handball. Żółto-biało-niebiescy mogli liczyć na Igora Karacicia, który wrócił do składu po kontuzji. W protokole meczowym znalazł się też największy gwiazdor gospodarzy – Sander Sagosen. Rozgrywający jednak ani razu nie pojawił się na parkiecie.
Starcie od początku toczyło się w szalonym tempie. Świetnie rozpoczęli Norwegowie, którzy błyskawicznie wyszli na 2:0. Kielczanie dość szybko się pozbierali, ale to rywale cały czas mieli przewagę. Wicemistrzowie Polski mieli spore problemy z zatrzymaniem Simena Ulstada Lyse i Simon Jeppsson, którzy z ogromną łatwością zdobywali bramki z drugiej linii. Po dziesięciu minutach gry gospodarze prowadzili już czterema trafieniami, żółto-biało-niebiescy popełniali natomiast zbyt dużo błędów w ofensywie
Sytuację w znaczący sposób poprawiła zmiana systemu obrony przez graczy Tałanta Dujszebajewa. Defensywa 6-0 nie przynosiła efektów, ale ta 5-1 z wysoko wysuniętym Dylanem Nahi już decydowanie tak.
Na boisku panował spory chaos i szybko stało się jasne, że zwycięży ta ekipa, która lepiej odnajdzie się w tym zamieszaniu. Obie drużyny popełniały sporo błędów, momentami roiło się od strat, kielczanom jednak udawało się konsekwentnie gonić wynik. W 24. minucie Nahi doprowadził do wyrównania i do końca pierwszej połowy wynik oscylował wokół remisu