NFL
Smutek w rodzinie Andriejewych w Miami. Nie dojdzie do starcia z Madison Keys

Smutek w rodzinie Andriejewych w Miami. Nie dojdzie do starcia z Madison Keys
Mirra Andriejewa wygrała WTA 1000 w Dubaju, wygrała teraz WTA 1000 w Indian Wells. Dwukrotnie pokonała Igę Świątek i Jelenę Rybakinę, dołożyła do tego “skalp” Aryny Sabalenki. I tenisowi eksperci już widzą ją jako przyszłą numer “jeden” na świecie, co wcale nie musi być tak odległe w czasie. Wszystko zależy od występów nastolatki w turniejach Wielkiego Szlema, które – nie licząc zeszłorocznego Roland Garros – nie toczyły się po jej myśli. No i pod koniec kwietnia, gdy skończy 18 lat, będzie mogła już sobie dowolnie dobierać turniejowy kalendarz, bo do tej pory miała jednak pewne ograniczenia, wynikające z jej wieku.
A przecież jeszcze niedawno znacznie głośniej było o jej starszej siostrze Erice, która w tourze pojawiła się pod koniec 2019 roku, a w trakcie eliminacji do zeszłorocznego WTA 1000 w Dubaju wystąpiła już jako tenisistka z TOP 100. Do połowy 2023 roku była wyżej klasyfikowana od siostry, później wszystko się zmieniło. Mimo że Mirra podkreślała, że gdy toczą potyczki na treningach, górą zwykle jest jej starsza siostra.
WTA 1000 w Miami. Erika Andriejewa kontra Elina Awanesian. Stawką mecz z Madison Keys w drugiej rundzie
Klan Andriejewych znów wystąpił w jednym turnieju, po raz ostatni miało to miejsce w Australian Open. W Dosze Erika grała w kwalifikacjach, przegrała jednak z Weroniką Kudiermietową 1:6, 7:6 (8), 3:6, nie dostała się do głównej drabinki, w której była już jej siostra. A później zabrakło jej w Dubaju i Indian Wells.
W Miami obie znalazły się w głównej części zmagań – Mirra zagra zresztą w piątek ze wspomnianą Kudiermietową. Erika zaś, podobnie jak rok temu, dostała dziką kartę – i w losowaniu trafiła na klasyfikowaną na 36. pozycji Elinę Awanesian. Mogła więc przeżyć swoiste deja vu, bo to… powtórka pary z pierwszej rundy w Miami z 2024 roku. Wtedy Andriejewa zajmowała 94. pozycję, rywalka była 65. I to Awanesian wygrała 6:0, 3:6, 6:1. A teraz historia się powtórzyła, znów też potrzebne były trzy sety.