NFL
Sędzia SN ostro o anomaliach w komisjach ➡️
Sędzia SN o błędach w komisjach wyborczych. “Nie pamiętam takiej sytuacji”
Ponad 30 tys. protestów wyborczych może trafić do Sądu Najwyższego. Na ich rozpoznanie oraz na stwierdzenie ważności wyborów SN ma czas do 2 lipca. W kilkunastu komisjach głosy były ponownie liczone ze względu na to, że doszło w nich do pomyłki: głosy oddane na jednego kandydata przypisano drugiemu. — Nie pamiętam sytuacji z przeszłości, by w kilkunastu przypadkach liczono głosy na korzyść innego kandydata. A tu z czymś takim mamy do czynienia i nie zdarzyło się ani razu, by zyskiwali obaj kandydaci, po równo. Wręcz przeciwnie, tu mamy ruch jednostronny, zawsze zyskiwał tylko jeden – mówi Onetowi sędzia SN i były
W piątek 27 czerwca Sąd Najwyższy na jawnych posiedzeniach przedstawi wyniki ponownych oględzin kart wyborczych z tych komisji, co do których pojawiły się wątpliwości związane z tajemniczym “przepłynięciem” oddanych głosów od jednego do drugiego kandydata.
Według różnych zapowiedzi, do SN spłynąć ma łącznie ponad 30 tys. protestów wyborczych. Dla porównania, w 2020 r. takich protestów było około 5,8 tys.
Tysiące protestów wyborczych. Były rzecznik SN: to wcale nie jest rekord
Jednak to 30 tys. to nie jest liczba rekordowa. Prawdziwy rekord był w roku 1995, kiedy prezydentem został Aleksander Kwaśniewski. Wtedy protestów było blisko milion – mówi Onetowi sędzia SN i były rzecznik tego sądu Michał Laskowski.
— Chodziło wtedy o wykształcenie prezydenta Kwaśniewskiego, jego tytuł magistra. I niemal wszystkie te protesty dotyczyły wtedy właśnie tej kwestii. Ich wzory drukowano nawet w gazetach. W tym roku zapewne będzie większa różnorodność tematyki protestów, a część z nich najpewniej dotyczyć będzie sprawy pomyłek przy liczeniu głosów w obwodowych komisjach – podkreśla sędzia Laskowski.
W części z tych komisji głosy po decyzji SN zostały ponownie przeliczone przez sądy rejonowe. Jak informuje “Gazeta Wyborcza”, efekty tego ponownego przeliczenia głosów jak na razie są tajne – o tym, że wyniki oględzin kart nie zostaną na razie podane do publicznej wiadomości miała zdecydować Izba Kontroli Nadzwyczajnej SN.