Rafał Kurmański był jednym z największych talentów, jakie pojawiły się w żużlu. Wróżono mu karierę na miarę wielkich mistrzów. Bał się, że po stracie prawa jazdy, media i kibice go zniszczą

Bał się, że przestaną go kochać. Powiesił się na hotelowej klamce

Był jednym z największych talentów, jakie pojawiły się w żużlu. Motocykl prowadził jak po sznurku. Wróżono mu karierę na miarę wielkich mistrzów. Zamiast medali zawiesił sobie jednak na szyi linkę i udusił się nią sam w hotelowym pokoju. Bał się, że po stracie prawa jazdy, media i kibice go zniszczą. 21 lat temu żużlowy świat stracił Rafała Kurmańskiego.

Zdaniem wielu był talentem na miarę Tomasza Golloba i Bartosza Zmarzlika
W wieku 17 lat zadebiutował w lidze, a już dwa lata później był jednym z liderów ZKŻ-u Zielona Góra
Kibice go kochali, ale jednocześnie krytykowali za każde potknięcie
Wolał ścigać się w Szwecji i Anglii, gdzie nie ciążyła na nim taka presja
Został oskarżony o udział w bójce, przyłapano go na prowadzeniu samochodu pod wpływem alkoholu
Bał się jak na stratę prawa jazdy i utratę możliwości jazdy na żużlu zareagują kibice, media i klub
Dokładnie 21 lat temu popełnił samobójstwo w pokoju hotelowym. Przypominamy tekst, który ukazał się w naszym portalu 30 maja 2023 r.
Więcej ciekawych historii przeczytasz w Przeglądzie Sportowym Onecie

Bał się wręcz włączyć radio
— Rafał był prawdziwym żużlowcem. Tak jak powiedział kiedyś szwedzki mistrz Tony Rickardsson, żużlowiec musi żużel żreć, trawić i nim srać. Rafał taki był. W piątek po treningu późnym wieczorem siedziałem na stadionie i Rafał przyszedł do mnie. Długo rozmawialiśmy czy mamy starać się o utrzymanie się w lidze, o tym co będzie w przyszłym sezonie. Nie było sygnałów, że dzieje się coś tragicznego. W ostatnim czasie zaczęło mu iść, bo dobrze jeździł w Szwecji i Anglii. Wszystko zaczęło się układać — wspominał w rozmowie z Onetem, ówczesny kierownik zielonej drużyny, Andrzej Cichoński.