NFL
Przecieraliśmy oczy ze zdumienia 🫢

Radosław Sikorski wygląda jak lord. Droga do jego dworku pokrywa się błotem. Przecieraliśmy oczy ze zdumienia
Radosław Sikorski mieszka w Chobielinie pod Bydgoszczą (kujawsko-pomorskie). Okolica jest taka, że asfalt kończy się przy domach jego sąsiadów. Do dworku szefa MSZ dojechać z dwóch stron można tylko piaszczystą drogą. Gdy trochę popada, droga zamienia się w błoto. “Super Express” był na miejscu. Trzeba przyznać, że widok robi spore wrażenie.
Radosław Sikorski mieszka w Chobielinie
Opinia o ministrze spraw zagranicznych Radosławie Sikorskim (61 l.) jest taka, że ubiera się jak angielski lord. Do tego wszystkiego mówi perfekcyjnie po angielsku. Tymczasem Sikorski – jak sam mówi o sobie – jest chłopakiem z bydgoskiego podwórka. Dzisiaj mieszka ze swoją żoną Anną w przepięknym dworze w Chobielinie. Wieś leży w gminie Szubin, w powiecie Nakielskim (województwo kujawsko-pomorskie). Rzeczony dworek Radosław Sikorski kupił w 1989 roku. Wtedy to była ruina. Remont dworu z 1860 roku trwał ponad 10 lat. Dzisiaj o dworku można powiedzieć, że śmiało nadaje się na rezydencję angielskiego lorda. Posiadłość ma staw i korty tenisowe. Minister Sikorski na swój koszt przyjmuje w nim zagranicznych gości
Zapytaliśmy sąsiadów o Sikorskiego i jego żonę
Nasi dziennikarze co jakiś czas przejeżdżają obok posiadłości Sikorskiego. Teraz znów zdjęcia dworku można zobaczyć prawie we wszystkich gazetach i portalach informacyjnych. Radosław Sikorski ubiega się bowiem o nominację Koalicji Obywatelskiej na urząd prezydenta Polski. Reporterzy “Super Expressu”, gdy byli teraz przed dworkiem, przecierali oczy ze zdziwienia. Droga, która prowadzi do posiadłości Sikorskiego jest polna. Asfalt kończy się przy domach jego dwóch sąsiadów. Z jednej strony pana Jacka, z drugiej pani Marioli. Widzimy to na zdjęciu nad tekstem. Kiedy pogoda spłata nieprzyjemnego figla, minister Sikorski i jego żona muszą się zmierzyć z nieprzyjemnym błotem.
Sąsiedzi ministra Sikorskiego mają o nim dobre zdanie. Może m.in. dlatego, że gmina nie położyła asfaltu na drodze prowadzącej tylko do jego domu. Jedno jest pewne – pani Anna zdobyła sobie sympatię lokalnej społeczności. – Ona podobno pochodzi z bardzo bogatej rodziny, ale nie nosi głowy wysoko. Jest normalna – powiedzieli nam sąsiedzi. Anna Applebaum najbardziej ujęła ich tym, że dbała o to, by jej synowie spotykali się z dziećmi sąsiadów.