Connect with us

NFL

Powodów do zmartwień jest kilka, a jeden Iga stworzyła sobie sama ➡️

Published

on

Arcyważny mecz Igi Świątek w WTA Finals. Sama sobie zgotowała ten los

Gdyby ktoś zapytał mnie przed WTA Finals, która z tenisistek będzie najgroźniejszą rywalką dla Igi Świątek, to bez zawahania się wskazałbym właśnie na nią. W środę Polka zagra w meczu pełnym podtekstów przeciwko Amandzie Anisimovej. Powodów do zmartwień jest kilka, a jeden Iga stworzyła sobie sama.

Z reguły w tenisie każdy mecz jest meczem o wszystko. Tym razem sytuacja jest wyjątkowa. To jedna z tych rzadkich chwil, gdy można przegrać i wciąż być w grze. I równie rzadko można obserwować zawodniczkę, która po porażce nie znika z turnieju, tylko musi w ciągu kilkudziesięciu godzin pozbierać się i zagrać kolejny mecz.

W Rijadzie obserwowanie Igi Świątek to prawdziwa huśtawka nastrojów. Najpierw pytania o formę po trzytygodniowej przerwie, potem duży optymizm po błyskawicznym zwycięstwie nad Madison Keys. A w poniedziałek nagły zwrot i zimny prysznic, który zafundowała jej Jelena Rybakina. Choć mam wrażenie, że w pewnym stopniu Iga sama skomplikowała sobie sytuację. I nie chodzi tu o samą porażkę, bo przegrywanie to część tej dyscypliny sportu. W tenisie, bardziej niż w jakiejkolwiek innej dyscyplinie, porażki są nieuniknione. Problemem był raczej sposób, w jaki ten mecz się potoczył.

Środowy mecz to jednak zupełnie inna historia. Przed Igą spotkanie z Amandą Anisimovą i to może być jej najtrudniejsza rywalka w grupie. Gdyby ktoś zapytał mnie przed turniejem, z kim będzie miała największy problem, wskazałbym właśnie Amerykankę. Obie grały ze sobą dwa razy w tym roku i za każdym razem emocje sięgały zenitu. Wszyscy pamiętamy brutalny finał Wimbledonu, który Anisimova przegrała 0:6, 0:6, a po meczu nie była w stanie powstrzymać łez.

Click to comment

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Copyright © 2024 UKdiscoverer