NFL
Polacy go uwielbiali 💔
Nie żyje gwiazda kultowych seriali. Ludzie już zawsze będą cytować jego kwestie
Odszedł aktor, którego widzowie kojarzą z dwóch telewizyjnych hitów: charyzmatycznego doradcy mafii i błyskotliwego prawnika. Smutne szczegóły poniżej.
Czarna seria w show-biznesie
Ostatnie dni przyniosły wstrząsające wydarzenia. Cała Polska żyje tragedią, jaka rozegrała się podczas festiwalu w Sopocie, gdy tuż przed swoim występem zmarł Stanisław Soyka. To był szok dla fanów i artystów, którzy jeszcze chwilę wcześniej szykowali się do koncertu.
Był miłym, ciepłym człowiekiem. Kariera go nie zmieniła. Oprócz tego, że był wybitnym muzykiem i wokalistą, pozostał po prostu fajną osobą. A to, proszę mi wierzyć, nie zdarza się tak często. – wspominał na łamach “Faktu” Krzysztof Cugowski.
Nie żyje uwielbiany aktor
Jerry Adler, aktor, którego widzowie pokochali jako Hesha Rabkina w „Rodzinie Soprano” i prawnika Howarda Lymana w „Żonie idealnej”, zmarł w wieku 96 lat. Odszedł 23 sierpnia w Nowym Jorku, we śnie. Był jednym z tych „późnych debiutantów”, którzy po sześćdziesiątce potrafią rozkochać w sobie telewizję i publiczność.
Jerry Adler zaczynał po drugiej stronie rampy, jako menedżer i reżyser na Broadwayu, pracując przy wielkich musicalach i dopieszczając detale, zanim sam stanął w świetle reflektorów. Na ekran wszedł późno, ale z przytupem: pojawiał się u Woody’ego Allena, w telewizyjnych dramatach, aż w końcu zagrał Hesha Rabkina w „Rodzinie Soprano”. To rola, która dała mu status ulubieńca widzów: niby w cieniu, a jednak zawsze w centrum spraw najważniejszych.