NFL
Paula Wolecka: Iga bardzo rozwija się w obszarze biznesowym. Zawsze ma swoje zdanie, ale ufa specjalistom
Kobiety w Sporcie i Biznesie” to cykl wywiadów, w których rozmawiamy z kobietami decydującymi o losach pojedynczych klubów, zarządzającymi całymi dyscyplinami, sprawującymi ważne funkcje w firmach wspierających sport, działającymi w sztabach największych sportowców, aż po kobiety mające wpływ na sport w całym kraju. W trzecim odcinku porozmawialiśmy z PR & Communications manager Igi Świątek, Paulą Wolecką.
Bartosz Burzyński [Sport Marketing]: Nie możemy nie zacząć od jednego z największych wydarzeń charytatywnych w tym roku. Imprezę „Iga Świątek i Przyjaciele dla Ukrainy” zorganizowano przede wszystkim po to, by zwrócić uwagę świata na trwającą w Ukrainie wojnę oraz zebrać środki na bezpośrednią pomoc dzieciom i nastolatkom cierpiącym w wyniku agresji Rosji na kraj naszych wschodnich sąsiadów. Sądząc po zebranej kwocie (2.5 mln złotych – przyp. red), oglądalności (około milion widzów przed telewizorami – przyp. red), czy liczbie kibiców w Tauron Arenie (prawie 15 000 – przy. red) chyba się udało? Paula Wolecka [PR & Communications manager Igi Świątek]: Zdecydowanie się udało, a raczej dokonaliśmy tego ciężką pracą. Były to prawie cztery miesiące regularnych działań, ponieważ pomysł pojawił się zaraz po wybuchu wojny z Ukrainie. Po wygraniu turnieju w Katarze Iga pierwszy raz spontanicznie zabrała głos na temat wojny. Wiem, że przed wyjściem na kort oglądała wiadomości i wiedziała, co się dzieje za naszą wschodnią granicą. Odbierając pierwsze trofeum sezonu dała wsparcie Ukraińcom, co wcale nie było wtedy takie oczywiste, jeśli chodzi o świat sportu czy samego tenisa. Warto dodać, że tych trofeów było jeszcze pięć i podczas każdej przemowy Iga pamiętała o Ukrainie. Oczywiście każdy ma prawo milczeć lub nie wypowiadać się na dany temat, ale Iga zdecydowała się od początku wspierać Ukrainę. Nie tylko słowami zresztą. Sam pomysł organizacji tej imprezy wyszedł od Darii Abramowicz, a Iga od razu go podchwyciła. Chwilę później zwróciły się do mnie. Wiedziały, że mam doświadczenie w działalności charytatywnej. Zanim zaczęłam pracę dla Igi, pracowałam przez cztery lata jako PR Manager „Szlachetnej Paczki”, gdzie jednym z celów mojej roli było skuteczne wykorzystywanie komunikacji do realizacji konkretnych celów charytatywnych. Iga i Daria przeczuwały, że od razu zapalę się do tego pomysłu i miały rację. Euforia w pierwszym momencie, a później codzienność i ciężka praca? Serce wzięło górę nad rozsądkiem i początkowo nie byłam w pełni świadoma, z jak dużą pracą wiąże się ten projekt, a raczej tego, jak on wpłynie na moją codzienną pracę, bo przecież jako PR managerka Igi mam mnóstwo zobowiązań. Ostatecznie wszystko poszło po naszej myśli, to był też taki moment, w obliczu wojny, kiedy człowiek nie kalkuluje swojego czasu i zasobów. Przede wszystkim osiągnęliśmy nasz cel, ponieważ chcieliśmy zwrócić uwagę świata, że wojna nadal trwa. Pokazać, że tenis może jednoczyć i dać też ludziom trochę radości. Nie chcieliśmy robić smutnego wydarzenia, bo jako społeczeństwo potrzebujemy raczej wytchnienia. Gdy rozmawiałyśmy w marcu o tym wydarzeniu, miałyśmy ogromną nadzieję,