NFL
Oj długo jeszcze długo będzie się to za nim ciągnąć… Są dowody ➡️

Cały świat w szoku. Dosłownie nikt nie spodziewał się tego po Szymonie Marciniaku
Przez bite 100 minut kibice Realu Madryt wyzywali Szymona Marciniaka od najgorszych. Jednak na koniec to interwencja polskiego zespołu sędziowskiego przyczyniła się do awansu Królewskich do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Tyle że właściwie nikt takiej decyzji się nie spodziewał. To jednak nie kończy dyskusji na temat postawy polskiego arbitra. Wręcz przeciwnie: wydarzenia ze środowego wieczoru jeszcze długo będą się za nim ciągnąć. Zwłaszcza że Marciniak po prostu się pogubił. Mamy na to dowody.
Więcej ciekawych historii znajdziesz w Przeglądzie Sportowym Onet
Zacznijmy od sytuacji, o której po środowym meczu mówi cały piłkarski świat. Druga kolejka rzutów karnych w rywalizacji Atletico z Realem. Do piłki podchodzi Julian Alvarez i pokonuje Thibauta Courtoisa. Cały stadion świętuje, ale wszystkim szybko rzedną miny.
Marciniak wstrzymuje wykonywanie “jedenastek”. Czeka na informację z wozu VAR. Po chwili dostaje potwierdzenie: gol Argentyńczyka jest nieprawidłowy. Okazuje się, że piłkarz Atletico dwukrotnie dotknął piłkę przy strzale. Wszyscy są w szoku.
Sporny rzut karny Juliana Alvareza:
To było absolutnie nie do wychwycenia na pierwszy rzut ludzkiego oka. Dopiero na dużym zbliżeniu i spowolnieniu można dostrzec, że coś jest nie tak. Technologia sprawia, że Marciniak może opuścić Madryt z podniesionym czołem.
Ktoś zapyta: dlaczego owa technologia nie zareagowała w pierwszej połowie, gdy doszło do zagrania ręką w “16” Atletico? Zwłaszcza że nie dalej jak półtora roku wcześniej ten sam Marciniak wskazał na “wapno” w dużo mniej oczywistej sytuacji.