NFL
Na Filipinach siatkarze nie tylko rywalizują, ale także zmagają się z niecodziennymi warunkami, które zaskakują każdego, kto przybywa do Manili. Ich przygoda dopiero się zaczyna. Więcej w komentarzu
Gospodarz MŚ ma się czego wstydzić. Oto gdzie trafili polscy siatkarze
Witamy w całodobowej łaźni w Manili” – tak powinno brzmieć powitanie kierowane do wszystkich, którzy pojawiają się tam w związku z mistrzostwami świata siatkarzy. A droga z lotniska tylko potwierdza dane z raportów – takich warunków transportu jak w stolicy Filipin nie ma nigdzie indziej na świecie.
Wystarczy pokonać pierwszy zakręt na lotnisku w Manili po wyjściu z samolotu, by nadziać się na Bartosza Kurka. Na plakacie promującym rozpoczynające się w piątek mistrzostwa świata siatkarzy. Po załatwieniu wszelkich formalności zaś można usłyszeć z daleka muzykę, którą zapewnia lokalna grupa przechodząca w ostatnich dniach regularnie próbę cierpliwości.
Zdezorientowani pasażerowie i cierpliwi muzycy
Nie będąc siatkarzem, na lotnisku w Manili nie poczuje się raczej zbyt mocno gorączki dotyczącej rozpoczynającego się tu za trzy dni prestiżowego turnieju. Ot, wspomniany plakat z kapitanem reprezentacji Polski, logo imprezy na punktach kontroli paszportowej i dwoje kręcących się przedstawicieli organizatorów z długimi listami w ręce, którzy z niecierpliwością wypatrują siatkarzy i oficjeli. Ale pracownikom lotniska nie można odmówić życzliwości – wystarczy zwrócić się z dowolnym pytaniem, a starają się pomóc. A kiedy nie potrafią, to przepraszają z uśmiechem.
Uśmiech wywołują też miny zdezorientowanych pasażerów, gdy pojawiają się w hali przylotów, a naprzeciwko widzą pięcioosobową grupę z instrumentami. Ta ma za zadanie powitać wszystkich pojawiających się siatkarzy. A że przy takich podróżach nie zawsze wszystko idzie jak w zegarku, to muzycy spędzają tam sporo czasu i mają być stale w gotowości.
Nie wiemy, kto teraz ma przylecieć ani dokładnie o której godzinie – mówi mi jedna z członkiń grupy. Ale nie usłyszy się od niej i reszty zespołu choćby słowa skargi. Cierpliwie siedzą i od czasu do czasu zaczynają grać, choć z oddali jeszcze nie widać nikogo ze sportowców. Ponad godzinę później, gdy sama czekałam na zewnątrz na transport, to nagle słychać było kilka entuzjastycznych osób, które wypatrzyły i machały do kierujących się do autokaru reprezentantów Bułgarii. A muzycy cierpliwie czekali w środku na kolejnych uczestników turnieju.
Na Filipinach nikt klimatyzacji nie żałuje. Z fińskiej sauny do łaźni rzymskiej
– Pogoda była katastrofalna. Codziennie ze 40 stopni Celsjusza i naprawdę nie dało się wyjść na zewnątrz – opowiadał mi kilka dni temu Jakub Kochanowski, wspominając poprzedni pobyt w Manili, gdy Polacy rywalizowali tam w lipcu 2023 roku w Lidze Narodów. Teraz – w związku z mistrzostwami świata – pojawili się we wrześniu i według prognoz o takim żarze z nieba można zapomnieć. Maksymalnie temperatura ma wynosić ok. 30 stopni, ale pora deszczowa ma swój “urok” – częste opady, nieraz gwałtowne, oraz bardzo duża wilgotność. Taka, która nie spada poniżej 75 procent, a w środę wynosiła 88 proc. Można się poczuć jak w łaźni