NFL
Kiedyś rozpięta koszula, złoty łańcuch, złoty zegarek i miejsce na liście 100 najbogatszych Polaków. Dziś czarna koszulka polo, wytarte czarne dżinsy i klapki na stopach. Trudno poznać, że to ten sam człowiek, który trząsł całym Radomskiem, prawie dostał się do Senatu RP, a miejscowy zapyziały klub wprowadził do Ekstraklasy
Spotkaliśmy upadłego polskiego milionera. “Ted” zabronił zrobić sobie zdjęcie
– O, widział się pan z nim? I co, wygląda jak menel? – pyta znajomy Tadeusza Dąbrowskiego. Menel na pewno nie, ale mocno się zmienił. Kiedyś rozpięta koszula, złoty łańcuch, złoty zegarek i miejsce na liście 100 najbogatszych Polaków. Dziś czarna koszulka polo, wytarte czarne dżinsy i klapki na stopach. Trudno poznać, że to ten sam człowiek, który trząsł całym Radomskiem, prawie dostał się do Senatu RP, a miejscowy zapyziały klub wprowadził do Ekstraklasy. Mówią o nim: bankrut. Inni precyzują: bankrut totalny. – A ja swoje życie od początku do końca traktuję jako sukces – mówi nam Dąbrowski.
Po co jest to spotkanie? O co konkretnie chodzi? – Tadeusz Dąbrowski od pierwszego uścisku dłoni jest nieufny. Przez całą ponadgodzinną rozmowę nawet się nie uśmiechnie, nie pozwoli sobie zrobić zdjęcia (“Nie ogoliłem się”), ale to i tak sukces, że zgodził się spotkać. Zaprasza pod duży parasol ze stołem i dwiema ławkami na terenie hotelu “Ted”, którego wciąż jest właścicielem. Jak długo jeszcze, nie wiadomo.
W czerwcu ubiegłego roku nieruchomość została wystawiona przez sąd na licytację. Cena wywoławcza: 6,7 mln zł. Na razie odbyły się dwie licytacje i nie przyniosły rozstrzygnięcia, więc Dąbrowski cały czas tu działa. Jest szefem, kelnerem, sprzątaczem i recepcjonistą w jednym.