NFL
Haniebny atak na naszą Igę 😡. Sprawdź w 1 komentarzu! 👇
BURZA PO SŁOWACH RYWALKI ŚWIĄTEK. SABALENKA ODPALIŁA DOSADNĄ RIPOOSTĘ
Jedno zdanie i nagle cały tenis o tym mówi
W tenisie kobiecym czasem wystarczy jedno zdanie, żeby zrobiło się głośniej niż po tie-breaku w trzecim secie. Tym razem w centrum zamieszania znalazła się Marta Kostiuk, która w rozmowie o rywalizacji z Igą Świątek i Aryną Sabalenką weszła na temat przewagi „biologii” i różnic w budowie ciała. Powiedziała wprost, że czuje się od nich mniejsza, słabsza fizycznie i że musi pracować ciężej na każdy punkt, bo one mają przewagę wynikającą z natury.
I wiecie co? To jest ten typ wypowiedzi, który z jednej strony rozumie każdy, kto kiedykolwiek przegrał z kimś „większym i mocniejszym”, a z drugiej… zawsze wywoła burzę, bo brzmi jak tłumaczenie porażek. A tenis to sport, w którym kibice kochają prostą narrację: wygrywasz, bo jesteś lepsza. Przegrywasz, bo popełniłaś błędy. Koniec tematu. Tyle że życie sportowca rzadko jest takie proste.
Kostiuk: frustracja, szczerość i cienka granica między analizą a wymówką
Kostiuk ma dopiero 23 lata, ale już zna smak dużych oczekiwań. Gdy wyniki nie idą tak, jak człowiek planował, w głowie pojawia się klasyczne pytanie: „Co jest ze mną nie tak?”. I wtedy łatwo zacząć szukać odpowiedzi poza kortem: w przygotowaniu fizycznym rywalki, w warunkach, w presji, w wszystkim.
Jej słowa o tym, że jedne zawodniczki mają „wyższy poziom testosteronu”, inne niższy, oraz że budowa ciała pomaga w rywalizacji, zabrzmiały jak próba nazwania przewagi Świątek i Sabalenki. Da się to czytać na dwa sposoby. Pierwszy: to szczera obserwacja o różnicach w sile i warunkach fizycznych. Drugi: to wymówka, która ma uspokoić własne ego po kolejnych przegranych.
I tu jest haczyk: kibice i media nie są terapeutą. Nie analizują emocji. Oni łapią zdania i robią z nich nagłówki. A tenisistka, która mówi publicznie o przewadze rywalek, ryzykuje, że zostanie przypięta do etykietki „szuka usprawiedliwień”.
Sabalenka nie gryzła się w język: „Po co w ogóle o tym mówić?”
Aryna Sabalenka odpowiedziała dość ostro. W skrócie: stwierdziła, że nie rozumie, po co w ogóle zajmować się komentarzami Kostiuk, bo jej „wymówki” są zabawne. I dodała coś, co w tej historii jest szczególnie mocne: że Kostiuk sama wygląda na silną i wysportowaną, a problemem nie była jej fizyczność, tylko to, jak grała przeciwko topowym zawodniczkom.
To jest klasyczna riposta liderki. Ucina temat i przerzuca rozmowę z „genetyki” na „kort”: decyzje, taktyka, odporność, jakość punktów w kluczowych momentach. Sabalenka wbiła też szpilkę w stylu: „to nie mięśnie przegrywały te mecze”. Dla jednych to brutalne. Dla innych: uczciwe, bo sport na tym poziomie jest brutalnie uczciwy.
Całą sprawę podkręcił jeszcze wątek zdjęć w bikini publikowanych przez Sabalenkę po tej wypowiedzi. Ona sama podeszła do tego z humorem, sugerując, że chciała pokazać „prawdziwy obraz”. I chociaż brzmi to pół żartem, pół serio, to efekt był jeden: internet dostał kolejną iskrę do dyskusji, a temat żył własnym życiem.