NFL
Fatalnie 😬😬😬

Koszmar polskiego kandydata do medalu. A prowadził na ostatnim płotku
Zastanawialiśmy, się czy Jakub Szymański jako pierwszy w historii pokona pod dachem Granta Hollowaya? Był w świetnej formie, przyleciał do Nankinu dużo wcześniej, by poznać halę, zaaklimatyzować się. I awans do finału miał być dla niego “bułką z masłem”. Polak miał wyraźną przewagę na ostatnim płotku. I uderzył w ten płotek, a później potknął się, stracił rytm. Finiszował trzeci, z czasem 7.63 s. I to mu ostatecznie nie wystarczyło do miejsca w finale, choć polska ekipa złożyła protest. Został odrzucony. Nie awansował też Krzysztof Kiljan.
W porannych eliminacjach Holloway miał najlepszy czas (7.49 s), Szymański zaś drugi (7.55 s) – obaj pewnie awansowali do półfinałów. Te czasy nie miały większego znaczenia, o żadnym pokazie mocy nie było tu mowy. Była to raczej okazja do pierwszego porównania dla dziennikarzy, jak obaj wyglądają, czy są spięci, czy biegają na luzie. I obaj zrobili swoje, bez najmniejszego problemu.Holloway nigdy bowiem na 60 metrów przez płotki nie przegrał. Ani wyścigu eliminacyjnego, ani finałowego. Jest rekordzistą świata, wybitnym specjalistą w tej konkurencji. Dominatorem niczym Armand Duplantis w skoku o tyczce. Traf chciał, że obaj walczyli o medale tego samego dnia.