NFL
Dziennikarz wyznał jak przechodzi okres żałoby
Żona Andrzeja Bobra zmarła 3 grudnia. Tak radzi sobie po jej śmierci
To najtrudniejszy moment w jego życiu. Ikona dziennikarstwa, którą od lat zna cała Polska, mierzy się z niewyobrażalną stratą. Po sześciu dekadach wspólnej drogi, los zmusił go do ostatecznego pożegnania.
Andrzej Bober – kariera
Kiedy myślimy o Andrzeju Bobrze, przed oczami mam ten rodzaj dziennikarstwa, który dziś wydaje się niemal egzotyczny. To nie był świat krzyczacych nagłówków, ale świat merytorycznego spokoju. Bober, legenda szklanego ekranu, kojarzy się przede wszystkim z kultowymi „Listami o gospodarce”. W czasach, gdy ekonomia dla większości Polaków była czarną magią, on potrafił o niej opowiadać bez zadęcia, niemal po ludzku.
Jego kariera to gotowy scenariusz na film o polskiej transformacji. Zaczynał przecież dekady temu, przechodząc przez redakcje, które kształtowały opinię publiczną – od „Życia Warszawy” po TVP. Nie był jednak typowym urzędnikiem od czytania newsów. Miał w sobie ten specyficzny rodzaj dziennikarskiej przekory, która sprawiała, że ludzie mu po prostu ufali. Nawet gdy system rzucał mu kłody pod nogi – jak po wprowadzeniu stanu wojennego, kiedy musiał pożegnać się z telewizją – nie zniknął na zawsze.
Wrócił w wielkim stylu, pokazując, że rzetelność ma dłuższą datę ważności niż polityczne nadania. Pamiętamy go z roli dyrektora programu 1 TVP czy późniejszych występów w mediach komercyjnych. Bober zawsze trzymał fason – elegancki, merytoryczny, z tym charakterystycznym, niskim głosem. Nigdy nie gonił za tanią sensacją. Dla niego liczył się konkret i analiza, a nie robienie show na siłę.