NFL
Dumę Polska powinna schować do kieszeni. Nie mamy wyboru Więcej:
Dumę Polska powinna schować do kieszeni. Nie mamy wyboru
Polski nie stać, aby nie skorzystać z prezentu, jaki daje nam FIBA. “Sztuczna naturalizacja” została stworzona właśnie dla nas – z Łukaszem Ceglińskim ze Sport.pl polemizuje Michał Kiedrowski.
Link został skopiowany
W 1885 r. angielska federacja piłkarska uznała, że kluby jednak mogą płacić swoim zawodnikom. W ten sposób ostatecznie zerwano z wymogiem powszechnego amatorstwa. Kategorycznie jednak zabroniła, aby w drużynie grali zawodnicy urodzeni lub zamieszkali w promieniu większym niż sześć mil od siedziby klubu. Chodziło o to, aby zachować lokalność drużyn i żeby ich “sztucznie” nie wzmacniać “obcymi”.
Anglicy już w XIX wieku mieli problem z “obcymi” w klubach
Przepis nie był martwy. W grudniu 1887 roku w Pucharze Anglii, który wtedy nosił nazwę Challenge Cup, zawodnicy Sunderlandu pokonali Middlesbrough 4:2. Po meczu jednak przegrana drużyna złożyła protest. Poskarżyła się, że rywale wystawili do gry trzech Szkotów. Potem okazało się, że jeden grał nawet pod fałszywym nazwiskiem. Dowód na sprowadzanie piłkarzy z zakazanego obszaru badający sprawę działacze angielskiej federacji znaleźli w księgach rachunkowych Sunderlandu. Tam były zapisane wydatki w wysokości 30 szylingów na bilety kolejowe dla zawodników ze Szkocji. Sunderland został wyrzucony z rozgrywek, ale już nigdy więcej tego przepisu nie zastosowano.
Ta historyjka przypomniała mi się, gdy czytałem tekst Łukasza Ceglińskiego o naturalizacji Amerykanów w koszykarskich reprezentacjach narodowych.
Jak widać na przykładzie z 1887 roku kwestia tego, jak utrzymać lokalny charakter drużyn, była istotna niemal od samego początku kształtowania się nowoczesnego sportu. I nie ma co ukrywać: puryści, którzy chcieli, aby w drużynach grali tylko zawodnicy z okolicy, ponosili na tym polu klęskę za klęską.
Dlaczego tak się stało, nietrudno zgadnąć. Bogaci właściciele klubów nie chcieli ograniczeń, które przeszkadzałyby im w zapełnianiu trybun. Weźmy za przykład choćby głośne prawo Bosmana. Zostało wprowadzone w piłce nożnej, aby służyć piłkarzom i poprawić ich pozycję na rynku. Żeby mogli oni po zakończeniu kontraktu odchodzić do klubu, któregokolwiek chcą. Nawet to prawo posłużyło do tego, aby nagle rozwarła się wielka przepaść między klubami bogatymi i biednymi. W momencie wprowadzenia prawa Bosmana zaczęli się kształtować tzw. piłkarscy giganci, a tzw. wielka piątka europejskich lig (Anglia, Francja, Włochy, Hiszpania i Niemcy) zaczęła dosłownie pożerać inne ligi.