NFL
Dramatyczne poszukiwania pięciolatka na kempingu zakończyły się niespodziewanym cudem. Wzruszający moment powrotu chłopca poruszył całe Włochy.
Na kempingu zaginął chłopiec. Po 36 godzinach ojciec płakał, gdy ratownicy nieśli mu synka na rękach
Dramat na kempingu poruszył całe Włochy. Zniknął pięciolatek. Po prostu, jakby rozpłynął się w powietrzu. Przez 36 godzin szukały go setki ludzi: ratownicy, drony, wolontariusze, psy tropiące. Rodzice chodzili z megafonami, puszczali jego ulubione piosenki. Głos zabrała nawet premier Giorgia Meloni. Wszyscy spodziewali się najgorszego, ale wydarzył się cud. W niedzielę, 13 lipca chłopiec został odnaleziony przez przypadkowego przechodnia. Samotny, wycieńczony, ale żywy! Choć to nie technologia go uratowała, to właśnie wskazówka psychologa dziecięcego sprawiła, że poszukiwania ruszyły we właściwym kierunku.
Mały Allen zaginął w piątkowy wieczór, 11 lipca podczas wakacji z rodziną na kempingu “Por la Mar” w miejscowości Latte, niedaleko Ventimiglii. Wyszedł z terenu ośrodka i zniknął bez śladu. Poszukiwania rozpoczęto natychmiast, ale z każdą godziną napięcie rosło. Jak relacjonuje “Corriere della Sera”, w akcję zaangażowano setki osób: straż pożarną, policję, ochotników, ratowników górskich i psy tropiące. Dwa śmigłowce krążyły nad wzgórzami, megafony transmitowały głos rodziców i ulubione piosenki chłopca.
Wskazówki psychologa. Zamiast patrzeć w mapę, spróbował zrozumieć, co czuje dziecko
W sobotę poszukiwania nabrały nowego kierunku. Dzięki sugestii psychologa dziecięcego, który przekazał służbom, że dziecko w tym wieku może instynktownie ukrywać się w ciasnym, spokojnym miejscu, całkowicie ignorując nawoływania, nawet własnych rodziców. To zmieniło obszar przeczesywania terenu. Ratownicy skupili się na opuszczonych budynkach, tunelach i gęstych zaroślach.