Burza w sieci ➡️

Ministra wydała 1400 zł na lajki i zasięgi. Kto za to zapłacił? Ty i ja, my wszyscy

Za publiczne pieniądze promowane są posty w mediach społecznościowych ministry Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz. Choć resort tłumaczy to potrzebą informowania o projektach unijnych, wiele materiałów koncentruje się na samej ministrze.

Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej oficjalnie przyznaje, że finansowało reklamy niektórych postów publikowanych w mediach społecznościowych ministry Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz. Jak tłumaczy resort, działania miały na celu zwiększenie świadomości społecznej na temat efektów inwestycji realizowanych ze środków unijnych i Krajowego Planu Odbudowy (KPO). Nie wspomina się jednak o korzyściach wizerunkowych, jakie przy tej okazji zyskuje sama ministra.

1406 zł za promowanie prywatnego profilu
Kontrowersje narosły po publicznych pytaniach posłanki Lewicy Anny Marii Żukowskiej oraz polityka PiS Janusza Cieszyńskiego. Oburzenie wzbudził m.in. promowany post przedstawiający wizytę ministry Pełczyńskiej-Nałęcz w barze mlecznym wraz z inną polityczką Polski 2050, Adrianą Porowską. Według Cieszyńskiego, za reklamę postu z prywatnego fanpage’a polityczki resort zapłacił 1406 zł.

Jak wynika z dostępnych informacji w bibliotece reklam platformy Meta, płatnikiem kampanii reklamowych był resort funduszy. Jest to informacja publiczna i dostępna w ramach obowiązujących zasad transparentności działań reklamowych na Facebooku i Instagramie.

Resort: to bezpłatne użyczenie konta
Ministerstwo w odpowiedzi na pytania dziennikarzy Wirtualnej Polski wyjaśniło, że promocja odbywa się na podstawie umowy, w której ministra nie pobiera wynagrodzenia za udostępnianie swojego konta. — Konta pani minister są użyczane bezpłatnie na podstawie zawartej umowy z Ministerstwem. Rygorystycznie przestrzeganą zasadą jest, by w promowanych postach nie pojawiały się znaki partyjne — przekazała WP Magdalena Raczkowska z biura komunikacji resortu.

Filmiki z ministrą, stołówka i dzień pracy