NFL
Z ostatniej chwili!
Tragiczna śmierć tikokera. Rodzina zabiera głos “nie wiemy od czego zacząć”
Smutne pożegfnania przed Świętami
Grudzień, miesiąc, który z definicji ma być czasem świateł, prezentów i podsumowań, w tym roku okazał się wyjątkowo smutny. Zamiast radosnych nagłówków o świątecznych planach, media zasypały nas informacjami o kolejnych pożegnaniach w świecie show-biznesu – zarówno tym tradycyjnym, filmowym, jak i w tym zupełnie nowym, internetowym. To bolesne przypomnienie, że nawet najbardziej znani i lubiani nie są wieczni, a czasem ich historie kończą się w sposób zaskakujący i tragiczny.
Zaczęło się od Rob Reiner’a, amerykańskiego aktora i reżysera, ikony kina. Odpowiedzialny za takie hity jak kultowe “Kiedy Harry poznał Sally” czy serial “All in the Family”, Reiner był postacią, która ukształtowała gust komediowy milionów widzów. Jego odejście w wieku 78 lat samo w sobie było smutną wiadomością, ale sprawa nabrała dramatyzmu, ponieważ policja bada okoliczności pod kątem morderstwa. Taki finał dla kogoś, kto przez dekady dostarczał światu śmiechu, jest wręcz szokujący i domaga się wyjaśnienia.
Niedługo później, bo 12 grudnia, doszła kolejna wiadomość z Hollywood: Peter Greene nie żyje. Tego aktora fani kina akcji i czarnego humoru znali doskonale, choć może nie zawsze z imienia. Wystarczy wspomnieć role złoczyńcy w “Masce” (tego z drewnianą miną) oraz ochroniarza Zeda w kultowym “Pulp Fiction”. Ciało mężczyzny odnaleziono w jego mieszkaniu, co również nadało tej tragedii gorzki, intymny wymiar. To pokazuje, że nawet ci, którzy straszą nas na ekranie, kończą w prozaicznej rzeczywistości.