NFL
💪 Z piekła na szczyt! Phil De Fries Dziś jest niepokonanym mistrzem ➡️
Pił niemal codziennie, bał się życia. Przegrał z demonami. Dziś jest na szczycie
Niemal codziennie pił alkohol, regularnie palił papierosy i imprezował. Przed walkami nieco się zmieniał — sięgał tylko po piwo lub wino, bo te miały mniej kalorii. I bał się życia. Phil De Fries nie ukrywa, że w pierwszej walce z Toddem Duffeem przegrał ze swoimi demonami. W rewanżu udowodnił jednak, że teraz jest już zupełnie innym człowiekiem. I nikt nie potrafi strącić go ze szczytu. W sobotę w Trzyńcu na gali XTB KSW 111 będzie bronił pasa mistrzowskiego KSW po raz 13
15 wygranych pojedynków z rzędu, wieczny uśmiech na twarzy i pas mistrzowski KSW. Patrząc na Phila De Friesa, trudno uwierzyć, że jeszcze kilka lat temu bał się życia. I właśnie dlatego, w 2012 r. przegrał z Toddem Duffeem. A w zasadzie nie z nim, a ze swoimi demonami
Od tego czasu ani razu nie obejrzał trwającego raptem nieco ponad dwie minuty pojedynku. Zresztą nie miał po co do niego wracać. W końcu w jego życiu zmieniło się niemal wszystko.
— KSW odmieniło moje życie. Wyciągnęli mnie z depresji. Dzięki walkom w tej federacji byłem w stanie kupić sobie dom i wszystko zmienić — mówił przed walką z Michałem Kitą Phil De Fries. Wszystko zaczęło się w 2017 r. Wówczas przed jednym z pojedynków trafił do dobrego psychiatry. Anglik nie ukrywa, że sam nie mógł uwierzyć w efekty terapii i stosowanych leków. A potem zaczął żyć pełnią życia.