Connect with us

NFL

Rywalka Igi tylko na tym zyskała 😱😱😱 Więcej informacji ⬇️⬇️⬇️

Published

on

Dlatego fani dopingowali Rosjankę. Oto, co zrobiła Iga w trakcie meczu [OPINIA]

Znów bez finału, znów z porażką z Mirrą Andriejewą. Na półfinale Iga Świątek zakończyła swój udział w Indian Wells, czyli turnieju, w którym triumfowała w swojej karierze już dwukrotnie.

Półfinał Australian Open, półfinał w Dosze, ćwierćfinał w Dubaju i teraz półfinał Australian Open. Iga Świątek w tym sezonie nie walczyła jeszcze o tytuł, ale bardziej od tego niepokoi to, w jaki sposób przegrywa mecze. Tym razem, drugi raz z rzędu, uległa Mirrze Andriejewej (6:7[1], 6:1, 3:6).

To była porażka odniesiona na kilku płaszczyznach, nie tylko przeciwko rywalce, która grała po prostu dobrze. Rosjanka czuła się pewniej po swojej wygranej w WTA 1000 w Dubaju, gdzie nie tylko odprawiła Polkę, ale po raz pierwszy w karierze zwyciężyła w tak dużym turnieju. Czy zagrała lepiej niż w Zjednoczonych Emiratach Arabskich? Chyba nie. Był to solidny występ, w którym widać było, że miała konkretny plan na Świątek i realizowała go, po drodze słuchając kolejnych rad swojej trenerki, Conchity Martinez.

ZOBACZ WIDEO: Połączenie akrobatyki z futbolem. Takie gole to rzadkość

Trzeba jednak przyznać, że wiceliderka światowego rankingu znacząco jej pomogła w awansie do finału Indian Wells. Wystarczy spojrzeć na ostatni gem. Świątek prowadziła 30-0 i następnie popełniła cztery błędy, w większości niewymuszone. Chwilę wcześniej odrobiła stratę jednego przełamania i nagle straciła pewność, po prostu oddając ten gem. I tak też było momentami w trakcie spotkania. Andriejewa grała dobrze, ale dostała dużo prezentów, a drugi set, kiedy Polka rządziła na korcie, po prostu przeczekała.

Statystyki nie mówią wszystkiego. Rosjanka zanotowała 32 uderzenia kończące, a Świątek 26, ale popełniła 25 niewymuszonych błędów, zaś Andriejewa o cztery mniej. Ogólnie w całym spotkaniu to Polka zdobyła więcej punktów – 92, a jej rywalka 83. Na taki wynik wpływa oczywiście wysoko wygrana druga odsłona.

Uważam jednak, że wpływ na taki, a nie inny wynik, miały też inne czynniki. Jednym z nich był wiatr. Warunki w Indian Wells były w piątek trudne, ale obie tenisistki zmagały się z tym samym. Czasami jednak wiatr pomagał jednej, a innym razem przeszkadzał. Szybciej przyzwyczaiła się do tego Andriejewa, ale momentami na korcie działy się cuda.

Kolejna rzeczą jest zachowanie publiczności. Na początku trzeciego seta Świątek podeszła do sędzi i miała pretensje o zbyt szybkie wznowienie gry przez rywalkę, kiedy Polka nie była gotowa w pełni do odbioru serwisu. Od tej pory fani na trybunach zaczęli znacznie mocniej wspierać Rosjankę. Dla Polki – niepotrzebna frustracja, strata podania, chwila dekoncentracji. Przeciwniczka na tym tylko zyskała.

Świątek mogła jednak wygrać to spotkanie i to je różniło od tego, które obie tenisistki rozgrywały w Dubaju. Nie tylko Andriejewa była w jej zasięgu, ale odniosłam wrażenie, że raszynianka podeszła z innym, bardziej bojowym i pozytywnym nastawieniem do tej potyczki. Była dwie piłki od wygrania premierowego seta, ale potem w tie-breaku nawet nie podjęła walki. W decydującej partii pokazała przeciwniczce, że podwójne przełamanie nie sprawi, że się podda. A po chwili… wiemy, jak to się skończyło.

Click to comment

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Copyright © 2024 UKdiscoverer