CELEBRITIES
Julia Putincewa nie bawiła się w dyplomację. Wprost na konferencji o relacjach z Igą Świątek
Pogromczyni Igi Świątek w 3. rundzie Wimbledonu, reprezentantka Kazachstanu Julia Putincewa bez uśmiechu wkroczyła na konferencję prasową po pokonaniu Polki. Okazało się, że była to tylko chwilowa zasłona dymna, bo od pierwszego pytania odpowiadała rozchmurzona i wyczerpująco odnosiła się do poszczególnych kwestii. Zapytana także o prywatne relacje z Igą Świątek, dość otwarcie skwitowała, że wyobraża sobie “wejście w bańkę” tenisistki numer 1 na świecie.
“Co dla ciebie znaczy pokonać zawodniczkę numer 1 i rywalkę najwyżej rozstawioną?” – to pytanie wcale nie padło zaraz na początku konferencji prasowej z Julią Putincewą, ale moim zdaniem śmiało może być wstępem do zrelacjonowania tego,
Julia Putincewa: To nie ona wypuściła z rąk ten mecz, to ja go wygrałam
– Jest dobrze, a nawet wspaniale – roześmiała się filigranowa sportsmenka, a następnie kontynuowała odpowiedź na tak postawione zagadnienie. – To wiele dla mnie znaczy. Szczerze uważam, że na to zasługuję, ponieważ przez cały rok grałem dobrze. Miałem pecha w niektórych meczach, które przegrałem bardzo, bardzo “ciasno”. Ale w tym meczu byłam naprawdę skupiona i powiedziałam: “no dobra, tym razem to wezmę“. Jestem z siebie bardzo dumna, że weszłam na kort i to zrobiłam – powiedziała z pewnością w głosie. Właśnie tę wielką wiarę we własne możliwości wniosła na kort, a za tym poszła świetna dyspozycja, która przełożyła się na “odjazd” od drugiego seta. Z minimalną liczbą popełnionych błędów.
Jak wytłumaczyć tę spektakularną metamorfozę? Otóż przed rokiem Putincewa rozegrała na trawie ogółem dwa mecze i oba przegrała, a w tym sezonie wyrasta na specjalistkę od gry na tej nawierzchni. Za nią imponująca seria ośmiu kolejnych zwycięstw, przy ani jednej porażce. “Co się zmieniło?” – zapytał dziennikarz.
– Nie wiem. Szczerze mówiąc, nie wiem. Prawdopodobnie pomaga mi trener. Mam na myśli to, że zaczęłam pracować z nowym trenerem przed sezonem przygotowawczym, zaczynamy próbować. Może dlatego, że nie miałem tu nic do bronienia, ale mówiąc uczciwie też gram lepiej. Po prostu “kliknęło” i teraz gram dobrze, co jest najważniejsze
W pewnym momencie grałam bez strachu. Muszę wierzyć w siebie w 100 procentach, nie mam nic do stracenia, po prostu trzeba robić swoje. Mój trener powiedział mi również, że bez względu na to, jakie uderzenie wykonuję, mam wierzyć w siebie i po prostu iść za tym. To wtedy nastąpił punkt zwrotny, zaczęłam grać naprawdę dobrze. Dziś jestem wyjątkowo szczęśliwa, ponieważ to nie było tak, że ona wypuściła z rąk ten mecz, to ja go wygrałam – analizowała Putincewa.Julia Putincewa o relacjach z Igą Świątek. “Nie wejdę w tę bańkę”Reklama(function() {
if dzięki reklamie oglądasz za darmoIga Świątek nie miała z nią żadnych szans. Tak rywalka błyszczała na korcie. WIDEO/Polsat Sport/Polsat SportPassa ośmiu kolejnych zwycięstw, w tym już trzech na Wimbledonie, zaczęła się w Birmingham. Tam pięć wygranych pozwoliło pogromczyni Świątek zwyciężyć w całym turnieju, co mocno ją zbudowało przed bodaj najbardziej prestiżowym Wielkim Szlemem.
Reklama prezentowana w ramach interfejsu internetowego
Szczerze mówiąc, tytuł w Birmingham dał mi dużo pewności siebie. Uwierzyłam, że potrafię grać i że mogę być dobra na trawie, ponieważ wcześniej moje statystyki tutaj nie były zbyt udane. W zeszłym roku nie wygrałam żadnego meczu na trawie. Wchodząc na turniej taki, jak Wimbledon, kiedy masz pięć kolejnych zwycięstw na trawie, czujesz się nieźle, a samą nawierzchnię czujesz o wiele, wiele lepiej – kontynuowała Putincewa
Zapytałem Putincewą, jaki jest jej osobisty stosunek do Igi Świątek. Gdy dopytała, co mam na myśli, doprecyzowałem, że chodzi mi o relacje.